„Ty mu dajesz takie kawałki? On nie jest za mały?" - wywiad z mamą Anią, która rozszerzała dietę synka metodą BLW (wbrew wcześniejszym planom :)

Dzień dobry Pani Aniu, bardzo się cieszę, że zechciała się Pani podzielić ze mną i innymi mamami, swoją przygodą z rozszerzaniem diety synka metodą BLW (Baby-led Weaning tłumaczone niedosłownie na Bobas Lubi Wybór). Proszę na początku powiedzieć kilka słów o sobie i synku.
Witam serdecznie. Mam na imię Ania, jestem mamą obecnie już rocznego Jasia. Jaś jest mega pogodnym, baaardzo ciekawym świata chłopcem:) Oczywiście jak każda mama nie widzę świata poza Nim 😉 uwielbia zabawy ruchowe, a i gaduła z Niego też niezła : D Obecnie jesteśmy już na etapie żłobka, a ja wróciłam do pracy. Mamy dużo mniej czasu dla siebie, ale zawsze staramy się wszystkie wolne chwile spędzić w trójkę.
Ile miesięcy miał Jasiu , gdy zaczęła Pani rozszerzać dietę?
Jaś skończył 5 miesięcy, gdy zaczęliśmy poznawać nowe smaki. Synek bardzo interesował się naszym jedzeniem i w zasadzie to skłoniło mnie ku temu, aby spróbować od pierwszej marchewki.
Czy od początku wiedziała Pani, że zacznie rozszerzać dietę Jasia metodą BLW? Miała Pani taki plan?
Oczywiście, że miałam plan! Ale kompletnie nie na BLW! 😀 Jaś sam o tym zadecydował 🙂
Czy jakoś przygotowywała się Pani do rozszerzania menu Jasia? A jeżeli tak to w jaki sposób?
Korzystałam z pani warsztatów żywieniowych (przypis: Warsztaty z żywienia niemowląt) zanim Jaś przyszedł na świat. Oczywiście notatki miałam zrobione, blog z najważniejszymi wskazówkami jak rozpocząć w ogóle wprowadzenie stałych pokarmów także przejrzany od A do Z, więc w głowie była tylko myśl, aby zacząć swobodnie od „papek”, ani myślałam o kawałkach, ba! Nawet o drobnych grudkach!
Jak wyglądał pierwszy posiłek uzupełniający Jasia? Co to było?
Znajomość Jasia z nowymi produktami zaczęłam od ugotowanej, zblendowanej marchewki. Później podałam jabłuszko, kolejny był chyba ziemniak. Starałam się wprowadzać nowości naprzemiennie- raz warzywko, raz owoc. Oczywiście zgodnie z Pani wskazówkami -nowość co trzeci dzień, aby rozpoznać w razie „W” produkt alergizujący. Byłam przejęta pewnie jak każda mama w takim momencie. Rytuał pierwszego posiłku odbył się oczywiście rano 🙂 Jaś był zdziwiony, nie wiedział, co ta mama tam kombinuje 😉 W mojej głowie oczywiście zobrazowałam sobie sytuację jak to Jaś pięknie wszystko je, bez żadnego ale… 🙂 Oczywiście już tutaj było lekkie zderzenie z rzeczywistością, bo tak nie było! Szału z nowego jedzonka nie było, ale zjadł pierwsze 3 łyżeczki 🙂
To jak to się stało, że z papek przeszliście na BLW?
W sumie zdążyłam kilka produktów wprowadzić w formie całkiem rozdrobnionej. Pod koniec kwietnia zaczęliśmy rozszerzać dietę, a na początku maja wyjechaliśmy na tydzień do Niemiec i tam się w sumie wszystko zaczęło. Jak to na wyjazdach, ciężko było się super zorganizować, żeby Jaś jadł zawsze stały posiłek i o stałej porze. Trochę to kulało, przyznaję. W Dortmundzie kategorycznie odmawiał stałych posiłków. Mijał kolejny dzień, a Jaś dalej nic nie akceptował poza mlekiem. Tam też miała miejsce sytuacja dość niebezpieczna. Jadłam jabłko, widziałam, że Jaś chciał, dałam mu ugryźć (miał 2 ząbki), zakrztusił się dość mocno, nie mógł złapać oddechu, klepania po pleckach nie pomagały, więc szybko wyjęłam mu palcem zalegający kawałek. Wiem, że tak się nie robi, ale zrobiłam to pod wpływem emocji i w sumie dobrze, bo udało mi się usunąć cząstkę jabłka. Wróciliśmy do Polski. Dalej próbowałam z papkami. Minął chyba miesiąc, napisałam maila do pani z prośbą o wizytę lub poradę, bo już miałam dość tego rozszerzania diety. Jaś nie jadł ani rano, ani popołudniu, ani wieczorem nic z pokarmów stałych. Kombinowałam na wszelkie sposoby; inna pora karmienia, zmiana miejsca karmienia, w wózku, na dworze, przed TV, tzw. ‘głupczeniem”, karmienie przez kogoś innego, zmiana temperatury posiłków…. Wszystko na nic! A w dodatku miałam tyle zapasów papek w zamrażarce… Wszystko do śmietnika. Byłam już zła na siebie, że nie rozumiem, czego chce moje dziecko. Byłam rozczarowana, że mój instynkt macierzyński nie działa. Ciągle myślałam, że to moja wina. W końcu zaproponowała pani, żeby spróbować z kawałkami. Minęło parę dni zanim wprowadziłam propozycję w życie. Szkoda, że wcześniej sama na to nie wpadłam. Serio, mimo, że znałam ten schemat karmienia, nawet przez myśl mi to nie przeszło. W końcu podałam pierwsze gotowane warzywa w CAŁOŚCI. Byłam trochę przestraszona, ale absolutnie nie pokazałam tego synkowi. On musiał czuć, że mama jest pewna tego, co robi. Musiał czuć, że mi ufa. Raz, dwa wziął marchewkę w rączkę, następnie do buzi i zaczął rzuć tą swoją małą szczęką 🙂 Pamiętam, że nie zjadł od razu wiele, ale zjadł COKOLWIEK! To był mały sukces 🙂 I tak stopniowo, codziennie, jadł coraz więcej. Ja powoli uczyłam się przygotowywania więcej różnych posiłków tak, aby Jaś mógł samodzielnie jeść.
Czy synek jadł to samo, co Wy-rodzice? Czy jednak gotowała Pani dla niego coś innego?
Ja jadłam to samo, co Jaś ;D Raczej sporadycznie jadł to, co my. Nie zawsze nasze obiady były odpowiednie dla Jasia, więc zwykle gotowałam osobno. Dopiero teraz zaczyna jeść to co my.
Czyli gotowała Pani Jasiowi inne dania, aby były zdrowsze? Czy oprócz tego, coś jeszcze było lub nadal jest dla Pani ważne?
Tak, dopóki nie skończył roku jadł pokarmy bez soli, pieprzu i cukru. Dopiero od niedawna odrobinę doprawiam Jasiowi jedzenie, w sumie tylko obiadki (nie mówię tutaj o pietruszce czy koperku, bo zioła podawałam już wcześniej). Ważną zasadą jest też dla mnie to, aby ZAWSZE jeść z nim. Staram się też podawać posiłki o stałych porach, nie zawsze to wychodzi, ale próbuję trzymać się rytmu dnia. Wtedy Jaś też wie, co będzie za chwilę 🙂
Jak przygotowuje Pani posiłki dla Jasia?
Po pewnym czasie od wprowadzenia BLW kupiliśmy parowar i szczerze bardzo mi pomagał w przygotowaniu posiłków dla Jasia. Przy BLW świetnie sprawdzają się placki i omlety z owocami lub warzywami. Jasiek do tej pory je bardzo lubi. Może sam z łatwością je wziąć w rączkę, są przy tym miękkie, więc szybko też je rozdrabnia w buzi 🙂
Jak reagowała rodzina i koleżanki, gdy mówiła Pani o BLW, albo gdy widziały Wasze posiłki? Co na to tata?
„Ty mu dajesz takie kawałki? On nie jest za mały?” – generalnie większość była bardzo zdziwiona, ale też podziwiali, bo sami mówili, że baliby się podać takie kawałki małemu dziecku. Odpowiadałam, że ZAWSZE jestem wtedy przy nim, pilnuję w razie zakrztuszenia. Mówię też, że to jedyna forma posiłku poza mlekiem, jaką on akceptuje. Tata do tej pory nie raz nie może patrzeć i przeżywa, jakie kęsy Jasiek gryzie 😀 A naprawdę Jasiek świetnie sobie radził i radzi z kawałkami. Sama byłam początkowo w szoku, że prawie w ogóle się nie krztusił. Teraz to już dla mnie norma jak sam je kanapkę z serem czy je mięso z kurczaka 😉 Niestety Jaś wciąż je bardzo mało z łyżeczki, bardzo rzadko zdarza się, aby zjadł normalny posiłek za pomocą łyżeczki. Czasem zjadał jogurt z owocami czy kaszkę z owocami, ale to naprawdę rzadkość. Więc tu ubolewam, bo nie wszystkie produkty, jakie chciałabym mu podać, jestem w stanie to zrobić. Jakie książki i blogi poleca Pani na temat BLW?
Jedyny blog z przepisami na BLW jaki czytałam to jest pani blog 🙂 Stamtąd podkradłam parę przepisów 🙂 A tak to sama kombinuję, korzystam raczej ze swoich doświadczeń oraz wiedzy. Do niedawna sama byłam mega pochłonięta zdrowym odżywianiem się, więc przepisy zmieniałam tak, aby móc podać posiłek synkowi. Natomiast książka, która także pomogła mi w tej ciężkiej sytuacji, gdy Jaś nic nie chciał jeść poza mlekiem to „Moje dziecko nie chce jeść”. Nie z każdą częścią tej książki się zgadzałam, ale na pewno wzięłam do siebie wskazówkę, aby NIE NACISKAĆ na dziecko, by dać mu czas, nie strofować, nie wmuszać. Taką samą radę dostałam od tez od pani 🙂
Co według Pani jest największą zaletą BLW?
Dla mnie zalet jest wiele. Metoda BLW jest prostsza i szybsza, jeśli chodzi o przygotowanie posiłków dla malucha. Bardzo też rozwija sprawność w rączkach dziecka. Mam zarazem większe i mniejsze pole do popisu kulinarnego. Z jednej strony, w przypadku Jasia oczywiście, nie mogłam podać żadnej zupki ani papki z grudkami, bo nie chciał tego kompletnie jeść, ale z drugiej strony mogłam przygotować smaczny omlet ze startymi warzywami, muffinki na bazie banana, placki twarogowe z jabłkami lub innymi owocami, placki ziemniaczane, zapiekanki warzywne, tosty z serem, jajko sadzone, gotowane i wiele wiele innych 🙂 Jadłam wtedy to samo z nim 🙂
A widzi Pani jakieś minusy?
Minusem jest to, że nie każdy posiłek jestem w stanie podać Jasiowi.
A bałagan?
Bałagan… to trochę za małe słowo w porównaniu do tego, co się działo jak Jaś się rozkręcił 😀 Chyba nie ma tutaj żadnej rady. Mamy małego pieska, który pomaga w sprzątaniu podłogi … 😀 A tak to po każdym posiłku myję naczynia, tackę, kubeczek, krzesełko, śliniak (w zasadzie foliową kamizelkę) – taka norma już po posiłku 🙂
Podobno dzieci takie są smakoszami i nie wybrzydzają… Czy Jasiu chętnie próbuje nowości? Czy lubi jeść?
Faktycznie, coś w tym jest 🙂 W zasadzie wszystko, co mu podawałam, chociaż spróbował i trochę zjadł. Nie było chyba posiłku, którego nawet nie włożył do ust odkąd stosujemy BLW. Nie powiem żeby był ogromnym łakomczuchem, ale je tyle, że nie jest to powodem do zmartwienia, uważam, że je normalnie, w odpowiednich ilościach. Próbuje nowości bez problemu, lubi jeść bardzo różne placuchy, omlety, pierożki 🙂
W BLW dziecko dużo je samodzielnie- rączkami. A co z łyżeczką, widelcem?
Widelcem je obiadek, tzn. ja go karmię, ale powoli uczę Jasia operować widelcem przy kawałkach takich, jak np. owoce. Pomagam mu nabijać, a on sam wkłada do buzi 🙂 Łyżeczka jeszcze w tyle. Póki co próbuję, co jakiś czas podawać Jasiowi coś na łyżeczce, np. jogurt, żeby sprawdzić czy w końcu zechce z niej jeść.
Jaką radę chciałaby Pani przekazać mamom, które myślą o BLW i może się trochę obawiają?
BLW to odważna decyzja. Jej podjęcie to nie hop siup. Moim zdaniem jednak warto spróbować. Dlaczego? Synek przy jedzeniu jest bardziej samodzielny. Widzę jak na przestrzeni tych kilku miesięcy poprawiła mu się sprawność w trzymaniu jedzenia w rączce, wkładaniu do buzi. Nawet na jakiś wyjściach dla mamy jest łatwiej- wyciągasz np. banana i dajesz 🙂 Widzę, że też Jaś jest bardziej zadowolony przy takim jedzeniu. Sprawia mu ona radość. Poznaje sam konsystencje posiłków, produktów. Podawanie produktów w całości zaczęłam od prawie rozgotowanych owoców i warzyw, ledwo się trzymały „kupy”. Ważne jest, aby stopień przeróbki termicznej dostosować jak najbardziej do wieku i umiejętności dziecka. Ja jestem bardzo zadowolona z tej metody, której w ogóle nie planowałam wprowadzać 😀 Od dawna marzyłam, aby na blogu Dietetyka smyka pojawił się wywiad o metodzie BLW. Bardzo Pani dziękuję!